Rozwój duchowy dla Mugoli
Na wstępie muszę wyjaśnić kim są Mugole. To termin zapożyczony z „Harego Pottera” i oznacza osoby pozbawione mocy magicznych, osoby bez umiejętności czynienia czarów. W książce J.K. Rowling przedstawieni są jako osoby nieświadome, zalęknione, wypierające istnienie równoległego świata magii a często także jako te, które nie potrafią zaakceptować inności osób magicznych.
Choć analogia jest dość odległa, to podobną sytuację mamy w naszym świecie. Jest on podzielony na ludzi twardo stąpających po ziemi oraz tych, którzy są bardzo wrażliwi na otaczające ich energie i przez to jakby mniej zanurzeni w realnym świecie. Takie antypody – przeciwieństwa – kolor czarny i biały. A gdzieś pomiędzy nimi jest przecież miejsce dla ludzi, których wrażliwość można oznaczyć odcieniami z długiej palety szarości.
Mam wrażenie, że w świadomości zbiorowej tkwi przeświadczenie, że duchowość zarezerwowana jest wyłącznie dla ludzi wyjątkowych – mogę chyba nawet użyć terminu „magicznych”. Słyszeliście na pewno o osobach, które mają niezwykłe umiejętności: słyszą głosy, jasnowidzą, leczą intuicyjnie ziołami, przeczuwają zjawiska w przyrodzie, kontaktują się ze zmarłymi, uzdrawiają, wchodzą w trans, lewitują podczas medytacji; można tak długo wymieniać. Ale czy takie postrzeganie duchowości jest właściwe?
Duchowość na co dzień
Jako odniesienie dla naszych rozważań weźmy pod lupę bardzo szeroki termin „motoryzacja”. Mieszczą się w nim wyścigi samochodowe długodystansowe, wielodniowe, torowe, Formuła 1, wyścigi motocyklowe, na żużlu, motocross, wyścigi ciężarówek. A to przecież tylko ułamek jeżdżących na świecie pojazdów. Tak samo jest z rozwojem duchowym – on nie jest zarezerwowany dla mnichów w Tybecie, zakonników czy osób, które posiadają nadprzyrodzone zdolności. Duchowość nie jest czymś ekskluzywnym, specjalnym, ani też stanem powiązanym z wykonywaniem określonych zawodów lub czynności. Duchowość jest w każdym z nas i zawsze w innym odcieniu szarości.
W najszerszym znaczeniu duchowość oznacza rozumienie siebie, własnych myśli, emocji i zachowań. Duchowość to rozumienie mechanizmów świata, mojego miejsca na Ziemi i sensu życia. Ale przede wszystkim jest to nieskończona droga do doskonalenia mojego obecnego życia. Wszystkie aktywności składające się na rozwój duchowy mają bardzo praktyczne zastosowanie. Chodzi o poprawę tych jakości, które decydują o tym, czy moje życie jest obfite, czy się w nim spełniam, czy mam dobre relacje w domu, środowisku i pracy. Mówiąc krótko – czy zaliczam się do osób szczęśliwych. Oto duchowość.
Nie byłem wolny od powszechnej iluzji postrzegania duchowości jako czegoś nie dla mnie. Potrzebowałem sporo czasu żeby zrozumieć, że duchowość przejawia się w codziennym życiu. Że to „praca” do wykonania każdego dnia, że to rodzaj higieny, jak mycie zębów czy umycie rąk. Na rozwój duchowy składa się mnóstwo rzeczy. O trzech należy wspomnieć jednak w pierwszej kolejności: hałas, pośpiech, lęk przed śmiercią (i oczywiście ich przeciwności: cisza, własne tempo i spokój). Każdy z tych elementów wart jest, by poświęcić mu osobny odcinek, bo każdy z nich ma fundamentalne znaczenie dla uruchomienia procesu wzrostu naszego rozumienia życia.
Po co to wszystko?
Oczywiście elementów wpływających na duchowość jest bez liku. O wielu jeszcze nie wiem i nawet nie domyślam się ich istnienia, ale uważam, że warto podzielić się własną podróżą z innymi wędrowcami. Komuś może to ułatwić zrozumienie jego własnej ścieżki. Nie warto się łudzić, że możecie podążać po moich śladach lub po śladach innych osób – każdy z nas ma własną drogę. Ale może warto śledzić cudze potknięcia, żeby uniknąć własnych? Dla mnie jest to także rodzaj wentyla bezpieczeństwa – muszę przepuścić przez siebie te energie, żeby nie blokować następnych kroków. Za każdym zakrętem tej indywidualnej ścieżki czekają mnie nowe dary zrozumienia. Będzie mi miło, jeżeli do najbliższego rozstaju pójdziemy razem.