Bóg nie jest sadystą i nie trzyma nas zamkniętych w raju, bo zawsze w końcu zatęsknimy za czymś innym, za czymś nowym. Jedyną niezmienną rzeczą we wszechświecie jest właśnie zmiana (rozwój). Raj – jako miejsce całkowicie bezpieczne, kojec dla niemowlaka, pokój bez kantów i klamek etc. – wydaje się raczej więzieniem niż miejscem na całą wieczność. Dużo łatwiej mi zatem uwierzyć, że raj to nieskończona ilość piaskownic, do których mogę wejść i się bawić do woli – doświadczać i się rozwijać.
wybierz piaskownicę
Jeżeli wierzymy, że sami wybraliśmy miejsce i czas reinkarnacji, to jest tak, jakbyśmy sami wybrali rodzaj i czas gry. W tym kontekście, granie (w naszym obecnym życiu) w gry komputerowe jest jakimś strasznym absurdem. To jest tak, jakbyśmy weszli do cyfrowego świata, gdzie stoi komputer, na którym zaczynamy grać i zagłębiamy się w kolejne poziomy fikcji. Po co tracimy czas na wchodzenie w wirtualne światy? Czyżby nasze życie nie było wystarczająco emocjonujące? A jeśli tak jest, to czyja to wina? Chcesz doświadczyć zabijania – zatrudnij się w wojsku. Chcesz być matką – zajdź w ciąże lub adoptuj. Chcesz walczyć w klatce – zrób to. Chcesz kochać – kochaj. Możesz wszystko! Jest jeden warunek do spełnienia: odwaga.
nie rób w gacie
Aaaa … właśnie. Dochodzimy do sedna. Brakuje nam jaj żeby robić to, co pragniemy. Chcielibyśmy mieć kilka żyć – jak bohater platformówki, ale jesteśmy pewni, że nie mamy. To dlatego nie żyjemy w pełni, tylko wybieramy zgniły kompromis, bezpieczną ścieżkę. Bo boimy się jutra. Nieustannie planujemy, roztrząsamy porażki, boimy się o pracę, o przyszłość dzieci, o ich rozwój, o spłatę kredytu. Frustruje nas powiększająca się różnica zamożności naszej i sąsiadów, kolegów, rodziny. Całe nasze życie to jeden wielki strach lub obawa: co będzie jutro, co będzie jutro, co będzie … Nawet zagorzali wyznawcy „dobrej nowiny” robią w gacie, bo boją się o życie, o zdrowie, o kasę … o wszystko! Bo ich wiara w życie po śmierci, to są puste deklaracje. Nie umiano im zaszczepić prawdziwej nadziei – w miejsce dobrej nowiny dostali poczucie winy i strach. Obie te rzeczy skutecznie zamykają nam drogę do Boga – opowiemy sobie jeszcze o tym kiedyś. Niestety spowiedź nie zeruje w nas poczucia winy a powtarzane jak mantra pojęcia: grzech, kara i piekło, skutecznie budują w nas obawy, gaszą radość i oddalają od Boga.
odwaga = satysfakcja
Ale takie życie na pół gwizdka nie daje satysfakcji. Na dodatek, takie życie wbrew planom głównego gracza – naszej Duszy (może to być Bóg, Duch lub Nadświadomość – nazwa do wyboru) – powoduje szereg utrudnień tu na ziemi. Wszystko idzie jak po grudzie, bo grasz do własnej bramki. Życie staje się nieustanną walką a powinno płynąć. Znasz to? Czujesz już to, prawda? Wiesz że tak jest, ale nie wiesz dlaczego tak jest. Jest tak, bo jesteś tylko awatarem, który urwał się spod kontroli i nie słucha … swojego wewnętrznego głosu. To nie Ty jesteś tu najważniejszy! On ma prawo do pełnej wolności a Ty ją mu ograniczasz, bo też masz wolną wolę. Powinniście być JEDNO i realizować wspólne (Jego i Twoje) pragnienia, ale Ty nie chcesz iść tą ciasną ścieżką, wolisz ubity trakt. I jeśli już szukać w sobie grzechu, to najlepiej odkryć właśnie ten: strach przed marzeniami.