Chciałbym na chwilę jeszcze wrócić do akapitu, którym zakończyłem poprzedni wpis. „Nadszedł jednak czas zrozumieć, że szczęście trzeba budować w sobie. Nie powinniśmy ustawiać się w roli żebraka, który energię i chęć do życia pobiera wyłącznie od partnera.” Dzisiaj jest to dla mnie oczywista prawda, ale nie zawsze tak było. Jeszcze nie tak dawno myślałem, że kluczem w relacjach między ludźmi jest wzajemność. Byłem przekonany, że dobre uczynki, jakie wyświadczamy naszym bliskim, są fundamentem i usprawiedliwieniem dla naszych późniejszych oczekiwań względem tych ludzi. Ale to nie zawsze działa. Wcześniej czy później życie nie nadąża za naszymi oczekiwaniami i rodzi się poczucie krzywdy, o którym niechętnie rozmawiamy. W takich chwilach pojawia się pytanie, gdzie popełniliśmy błąd. Coraz częściej dobija się do mnie myśl, że dobór partnera jest dziełem przypadku a życie z drugim człowiekiem bardzo trudna sztuką.
symetria
Relacje dwóch osób, chyba nigdy nie są idealnie symetryczne. Zawsze ktoś bierze więcej a ktoś inny więcej daje. Przeważnie ktoś mocniej kocha a ta druga strona mniej. Bardzo często związki oparte są na jego wielkiej miłości i jej pasywnej akceptacji tego stanu – lub odwrotnie. Najlepszym tego obrazem jest niemłoda już i smutna piosenka, którą niestety wciąż grywają na weselach …
Mój piękny Panie raz zobaczony w Technicolorze, Piszę do Pana ostatni list.
Już mi lusterko z tym Pana zdjęciem też nie pomoże, Pora mi dzisiaj do ślubu iść.
Mój piękny Panie, ja go nie kocham – taka jest prawda.
Pan główną rolę gra w każdym śnie,
Ale dziewczyna przez świat nie może iść całkiem sama.
Życie jest życiem, Pan przecież wie…
Już mi niosą suknię z welonem,
Już Cyganie czekają z muzyką,
Koń do taktu zamiata ogonem,
Mendelssohnem stukają kopyta.
dobór partnera – powody
Dziewczyna wychodzi za mąż z braku lepszego pomysłu na swoje życie. Tak właśnie wygląda jedna ze stron prawdy o związkach. Powodów zamążpójścia są przecież dziesiątki i nie zawsze jest to romantyczna miłość. Czasem jest to wielka presja środowiska, kiedy indziej niechciana ciąża. W jeszcze innym przypadku będzie to naiwność lub chęć poprawienia warunków materialnych. Wystarczy spojrzeć na strony www przeznaczone dla obywateli Europy zachodniej, na których promują się, jako przyszłe żony i gospodynie, dziewczęta z Rosji, Ukrainy, Białorusi, Kazachstanu i innych postsowieckich republik. Wiele razy ożenek lub zamążpójście stawały się trampoliną do kariery i nie dotyczy to tylko świata filmu czy polityki.
niezmienna natura
Nie oceniam tych pobudek, ale staram się pokazać, że takowe funkcjonowały przez setki lat i nadal funkcjonują, i że w tej materii niewiele się zmieniło. Zmienia się, co najwyżej, moralna ich ocena. Weźmy za przykład „Annę Kareninę” Lwa Tołstoja. Tytułowa bohaterka wpadła w pułapkę wielkiej namiętności. Współczesnym Tołstojowi wydawała się żałośnie niedojrzała i samolubna, ale dzisiejszy odbiór tej dramatycznej postaci jest odwrócony o 180 stopni. Miłość Anny wydaje się ofiarna, bezkompromisowa i szczera, a tamte społeczeństwo fałszywe, wyrachowane i bez serca. Ale czy ta prawdziwa miłość zawiodła ją do szczęścia?
Co zatem powinniśmy zapamiętać z tej dzisiejszej lekcji o szczęściu? Tylko tyle, że powody łączenia się w pary są wciąż te same, tylko my nie jesteśmy w pełni świadomi ich wielkiej różnorodności. Skutki tej niewiedzy mogą, choć nie muszą być bolesne. Wielka miłość jest być może główną siłą trzymającą ludzi w związkach, ale na pewno nie jedyną.
mama i tata – cały nasz świat
Przestrzeń naszej rodziny (w modelu 2 rodziców + dzieci) tylko pozornie jest całym światem. Wychodzimy z tej rodziny z wbudowanym systemem wartości, który nie jest ogólnoświatowym standardem. To nie jest okienkowy system operacyjny, który wygląda niemal tak samo na każdym telefonie komórkowym. To jest oryginalne oprogramowanie specyficzne dla naszego rodzinnego domu. Ono ma coś wspólnego z domem naszych dziadków, ale naprawdę niewiele z oprogramowaniem, z którym wychodzą ludzie z innych rodzin w świecie. Nawet dzieci zauważają wyraźne różnice między środowiskiem, z których pochodzi ich tata i środowiskiem, w którym ukształtowała się mama.
W obecnych czasach żyjemy w mikrospołeczności naszych rodzin (klasyczna rodzina 2+2). Wynika to z rosnącej, zamożności i wygody – już nie musimy żyć w ciasnocie kurnej chaty w towarzystwie rodziców i dziadków. Są jednak konsekwencje tego stanu rzeczy a zalicza się do nich właśnie izolacja i wynikające z niej zróżnicowanie wychowania (oprogramowania). Proces ten postępuje a dobrą jego ilustracją jest to, co dzieje się w bogatych krajach Europy. Co drugie gospodarstwo domowe w Szwecji jest jednoosobowe (link)
Nie żyjemy we wspólnotach plemiennych, gdzie dzieci wychowywały się wspólnie i odbierały jednakowy zestaw Sacrum i Profanum. Mężczyźni wspólnie chodzili na polowania, kobiety wykonywały te same zajęcia, niekiedy tylko wymieniając się rolami. Wspólnoty plemienne były bardzo homogeniczne, bo nie było tam miejsca na intymność i odrębność, które w pewnym sensie, są symbolem obecnych czasów. Nawet seks w plemionach odbywał się niemal publicznie. Jednych od drugich oddzielała tylko słomiana przegroda lub płótno hamaka. Z tego powodu ludzie w tych wspólnotach byli ukształtowani w bardzo podobny sposób – można rzec, że mieli to samo oprogramowanie.
Prymitywne?
Być może, ale dzięki brakowi intymności nie było tam miejsca na nadużycia seksualne, na zły dotyk, na gwałty. Dzieci traktowano równo, bo często nawet nie wiedziano, z którego są ojca. Nie było dziedziczenia, krwawych walk o majątek, władzę i deprawacji odbywających się na tym tle. Jeśli ktoś krzywdził, to wiedzieli o tym wszyscy z szamanem i wodzem włącznie. Nie było takich niespodzianek, na jakie możemy natknąć się współcześnie (pedofilia, relacje kazirodcze w rodzinach, molestowanie, nadużycia w sierocińcach, kościołach i zakładach opieki). Przecież nawet w zarysie nie wiesz, jakie dzieciństwo miała twoja „połówka pomarańczy”. Jest ryzyko – jest zabawa? Szczerze wątpię. Dla wielu z nas, małżeństwo to bilet w jedną stronę i w naszym najlepiej rozumianym interesie, jest dogłębnie poznać środowisko, z którego wychodzi nasz partner.
Na koniec jeszcze zarekomenduję kolejny znakomity odcinek Estery Saraswati. Wspomina w nim m.in. o wspólnotach plemiennych i ich dobroczynnym wpływie na zdrowie psychiczne kobiet wychowujących dzieci. 🙂 Ale jest tam mnóstwo innych bardzo ciekawych obserwacji. Gorąco zachęcam do oglądania. Gwarantuję, że będziecie chcieli więcej.
1 thoughts on “dobór partnera cz.3”
Możliwość komentowania jest wyłączona.