tłumaczenie snu
Interpretacja snu nie jest sprawą prostą. Sny są nierozwiązaną zagadką od tysiącleci. Nie sądzę żeby komuś udało się jednoznacznie odpowiedzieć czym one są i czemu służą. Być może jest tyle samo wyjaśnień dla snów ilu jest ludzi na świecie. Ale może nie jest to aż tak skomplikowane. Może są jakieś ujednolicone sposoby tłumaczenia snów, albo przynajmniej sposoby, które dadzą się zaadaptować do użytku poszczególnych osób.
Proszę nie traktować tego tekstu jako prawdy objawionej. Postaram się jednak podać garść praktycznych wskazówek, które powinny pozwolić Wam na rozpoczęcie samodzielnej przygody z rozpoznaniem znaczeń i interpretacją snów.
czy śnimy?
Na wstępie wypada zastanowić się czy my w ogóle śnimy. Niektórym z Was sprawa wyda się oczywista, ale zapewniam, że znajdą się i tacy, którzy powiedzą, że nie śnią wcale albo nie są tego pewni. To oczywiście ich wersja prawdy i w żaden sposób nie da się jej zakwestionować. Nawet jeżeli podłączymy im do głowy aparaturę elektroniczną by to sprawdzić, to rozstrzygające i tak będzie ich subiektywne odczucie a nie wskazania urządzenia EEG.
Uważam, że już samo skierowanie naszej uwagi na nasze sny staje się początkiem ścieżki rozwoju duchowego. Zadanie sobie pytania – pozornie banalnego – „czy śnię?” jest wystarczającym aktem uruchamiającym w nas subtelne procesy. Mówię o procesach rozwijających w nas wrażliwość na otaczające nas energie, w szczególności na to, co dzieje się z nami podczas snu. Wyrażenie swojej ciekawości dla własnych snów jest podobne do zaglądania przez dziurkę od klucza do pokoju, w którym nigdy nie byliśmy. To co zobaczymy w zamkniętym pokoju jest zaledwie namiastką tego, co w rzeczywistości kryje się za drzwiami. Do pełnego otwarcia drzwi jest jeszcze daleko, ale pierwsze proste analizy snów mogą stać się początkiem fascynującej podróży. Czas poświęcony własnym snom może okazać się naszą najlepszą życiową inwestycją.
jak zacząć?
Pierwszym krokiem może być wyrażenie intencji przed snem, że chcemy zapamiętać treść najbliższego snu. Wydaje się, że nie pamiętamy snów wcale lub nie pamiętamy ich w całości. Z perspektywy czasu mogę już ocenić, że nie jest to istotne. Wcześniej czy później właściwa informacja do nas dotrze i trafi do świadomego umysłu. Sama intencja, wasze zainteresowanie snem sprawi, że coraz więcej będziecie umieli przenieść ze strony snu na stronę jawy.
Pozostawienie w zasięgu ręki kartki i ołówka to dobry pomysł. Z niewyjaśnionych powodów zapamiętanie snu jest bardzo trudne. Istnieją jednak te krótkie momenty – zwykle tuż po przebudzeniu – kiedy pamiętamy jeszcze, co nam się przyśniło. Warto wtedy poczynić ten nadludzki wysiłek, podnieść się na łokciu i zanotować choćby w wielkim skrócie o czym był sen. Niekiedy wystarczy tylko jedno słowo.
kolorowe sny
Kolejne krokiem – tak było w mim przypadku – może być niewinne pytanie postawione przez któregoś z moich znajomych. „Czy miewasz kolorowe sny?” Przyznam, że nie byłem w stanie odpowiedzieć od razu. Niby powinno być jak w rzeczywistości – kolorowo, ale mimo dziesiątków zapamiętanych i zapisanych fragmentów snów, nie byłem w stanie określić czy były one kolorowe. A może mam tylko czarno-białe?
I znowu … postawione pytanie wyzwoliło mechanizm głębszego poznawania. Wkrótce przyśnił mi się odcięty warkocz leżący na kamieniu przy strumieniu. Były to włosy blondynki! Kolejny, zdawać by się mogło, nic nie znaczący detal, ale jednak ważny krok na drodze ku lepszemu rozumieniu snów.
klasyfikacja snów
Po dłuższym czasie obserwacji okazało się, że sny nie tylko mają odmienną tematykę, ale mają całkiem odmienny charakter. Są sny długie i krótkie, bywają nasycone emocjami lub są to zdarzenia, gdzie jestem tylko obserwatorem. Zdarzają się sny wyjęte ze świata realnego albo zdają się pochodzić ze światów zupełnie mi obcych, gdzie nie znam miejsc, ani ludzi a tym bardziej motywów ich zachowania. Uczestniczą w nich osoby znane mi z imienia (czasem nawet rodzina) a jednak o całkiem odmiennej fizyczności.
Bywają sny tak bardzo realistyczne, że zdarza mi się w nich pogubić, bo zapadam w sen we śnie i w tym śnie się wybudzam sądząc, że jestem już na jawie. Sny potrafią być także jak seriale telewizyjne, wieloodcinkowe i wielowątkowe. Bywa, że dopiero śniąc przypomina mi się, że już wcześniej śniłem o jakimś zdarzeniu a obecny sen jest kontynuacją wcześniejszych „odcinków”. Trafiają się także sny surrealistyczne – jak choćby próba pływania w basenie w nartach biegowych. 🙂
sny długie
Trafiają się także sny jak filmy pełnometrażowe, jednak niezbyt często. Odnosi się wtedy wrażenie, że trwają one całą noc. Występuje w nich mnóstwo osób, przedmiotów i zdarzeń, i wybór któregokolwiek do analizy nastręcza trudności. No bo który z wielu elementów jest tym najważniejszym? Doprawdy trudno zgadnąć. Długie sny nie są dobrym materiałem do interpretacji. Ich tłumaczenie z sennikiem nie ma wielkiego sensu. Dodatkową wskazówką przy interpretacji mogą być emocje, jakie nam towarzyszyły przy poszczególnych fragmentach snu. Strach, szczęście, niemoc, paraliż, wzruszenie, miłość są jak lampy w teatrze wyławiające z ciemności snu istotne jego fragmenty. Skoro jednak samo zapamiętanie szczegółów jest trudne, więc zidentyfikowanie towarzyszących im emocji należy uznać za jeszcze trudniejsze.
sny krótkie (flash)
Właściwie to nawet ciężko nazwać je snami. Są to najwyżej kilkusekundowe wizje, jakby urywki czegoś większego. Nie mają początku ani końca, pozornie nie mają także sensu. Z racji ich krótkiego „życia” bardzo łatwo je zignorować a jeszcze łatwiej je zapomnieć. Charakterystyczne jest to, że pojawiają się wieczorem przy zasypianiu lub rano przy budzeniu się. Jednak zdecydowanie najłatwiej „złapać” je właśnie rano, kiedy umysł jest czysty po nocy i nie jest obciążony całodziennym znużeniem i emocjami.
Dodatkowo trzeba mieć świadomość, że wieczorny flash na pewno do rana uleci nam z pamięci. Musielibyśmy wstać i koniecznie zapisać treść snu na kartce, choćby tylko hasłowo. Powtarzanie sobie, że muszę to zapamiętać, że tę charakterystyczną scenę to na pewno będę pamiętać, jest całkowicie nieskuteczne. Nie wiem dlaczego tak jest. To jakby treść takiego snu była zapisana wodą na posadce a nie w mózgu – mamy niemal pewność, że do rana wyparuje.
Ale mają te sny fantastyczną zaletę. Zwykle scena przedstawiona we śnie jest kilkuelementowa przez co łatwo nam odnaleźć do nich odniesienie. W długich snach nie jest wiadome, co jest właściwym nośnikiem informacji, bo wszystkiego jest tam dużo. Ilość przedmiotów lub czynności we flashu jest skromna i można próbować odszukać je wszystkie w senniku. Jednak nie każdy element snu będzie mieć swoją reprezentacje w senniku. Może to i lepiej. Jednak interpretacja tego, co już odnajdziecie w senniku, wcale nie musi być łatwa. Warto przy tym zapamiętać, że w tej krótkiej formie snu każdy (podkreślam KAŻDY) element ma znaczenie.
badanie snów
Tym zagadnieniem zajmuje się mnóstwo ludzi i każdy z nich ma swoją prawdę. Nie będzie w tym nic rewolucyjnego, jeżeli powiem, że ja też mam swoją. No, ale co takiego ciekawego mam do powiedzenia, co warte jest poświęcenia kilku cennych minut na czytanie. Odpowiem przekornie … zdecydowana większość ekspertów, psychologów, psychiatrów, naukowców ma do snów podejście teoretyczne. Oni nie zajmują się własnymi snami tylko snami swoich klientów lub podmiotów, które badają. To są doświadczenia nieosobiste, więc zawsze mają one charakter czegoś odrębnego. W pewnym sensie badacze chcą być odrębni, bo zakładają, że ta odrębność gwarantuje im bezstronność i obiektywizm.
W tym chyba tkwi pewnego rodzaju pułapka. Gdzieś z horyzontu tych wszystkich badań i obserwacji znika jedna cenna perspektywa. Rzadko ktoś zajmujący się snami zakłada, że sen jest rodzajem dialogu z samym sobą. Oczywiście nie mam tu na myśli siebie jako fizycznego ciała, tylko siebie jako wysoką istotę duchową. Jeżeli przyjąć, że rozmowa odbywa się między ciałem fizycznym pogrążonym we śnie a istotą duchową (u Kahunów ma ona nazwę Aumakua), to w istocie jest to rozmowa pomiędzy ciałem we śnie i jego aspektem będącym bardzo blisko Boga.
śmieszne i straszne
Dzisiaj właśnie wpadł mi w oko artykuł jakiegoś zakonnika, w którym tłumaczy, że posługiwanie się sennikami znajduje się w kanonie grzechów przeciwko pierwszemu przykazaniu z dekalogu. Z jednej strony rozśmieszyło mnie to a z drugiej mocno zmartwiło. To nie pierwszy przypadek zamykania ludziom drogi do poznawania. Generalnie jak wyrastasz w kulturze chrześcijańskiej, to wszystkie prawdy masz już podane na talerzu i nie musisz już nic szukać. Opinia tego zakonnika wpisuje się ładnie w model zamykania ludzi na poszukiwania Boga w sobie. Bóg w obecnym chrześcijaństwie jest zawsze na zewnątrz Ciebie, więc będąc katolikiem nie odnalazłem go. To bardzo smutne … ale nie o tym chciałem pisać.
dialog z Bogiem
To czym głównie chcę się z Wami podzielić to perspektywa, w której sen jest elementem dialogu między Tobą i Twoim boskim aspektem. Jestem głęboko przekonany, że to właśnie we śnie mamy największe szanse na złapanie bezpośredniego kontaktu z naszym Opiekunem, Aniołem Stróżem, Bogiem, Duszą – nazywaj jak chcesz. To właśnie we śnie najłatwiej przychodzi nam wejść w stan, w którym możemy rezonować z subtelnymi sygnałami płynącymi „z góry”. Oczywiście są inne metody stanięcia w wibracjach właściwych do takiego kontaktu, ale snu nie trzeba się uczyć, ponieważ jest dla nas naturalny. Medytacja jest równie skuteczna, lecz droga do niej to długa walka z własnymi natrętnymi myślami.
Tak więc to właśnie sen wprowadza nas w stan, w którym możemy otrzymać bardzo cenne wskazówki, w którym możemy otrzymać nawet odpowiedzi na nasze pytania. Sennik jest tu tylko narzędziem, rodzajem translatora. I nie ma znaczenia jaki jest to sennik – mistyczny, indyjski, babuni czy rodem z Orientu. To tylko narzędzie, część niepisanej umowy z Twoim boskim aspektem, które pozwalają zamienić obrazy ze snu w przekaz ważnych treści. Sennik jest czymś na wzór księgi szyfrów, która pozwala jednoznacznie zrozumieć przekaz płynący do nas we śnie.
Dlaczego akurat potrzebny jest sennik? Czy ta komunikacja nie mogłaby być łatwiejsza? Dlaczego przekaz nie jest tak prosty jak rozmowa z kimś na jawie? Czy obrazy są lepszą formą przekazu niż przekaz słowny? O tym wszystkim w następnym odcinku, na który już teraz zapraszam.