Mars i Wenus cz.13 – życie seksualne dzikich (odc.4)

W trzecim odcinku o dzikich opisywałem swobodę, jaką cieszyły się dzieci na wyspach Triobranda. Wszystkie aspekty życia seksualnego dzieci poznawały całkiem samodzielnie. Udział rodziców ograniczał się wyłącznie do nieintencjonalnej obserwacji. Dzieci same eksperymentowały a społeczność dostarczała naprawdę skromną ilość przykładów, ponieważ publiczne okazywanie zażyłości uważała społeczność za brak ogłady.

Tym razem chciałbym się podzielić innym spostrzeżeniem mającym źródło w tej samej prostocie życia, z której wypływa mądrość niewtrącania się w życie erotyczne dzieci. Przytoczę spory fragment książki, w którym Malinowski barwnie opisuje co tubylcy sądzą o czymś, co jeszcze niedawno zaliczano jako zboczenia seksualne.

zboczenia

„Sodomię, homoseksualizm, fetyszyzm, ekshibicjonizm (dzicy bardzo przestrzegali żeby spod spódniczek czy przepasek biodrowych nic im nie wystawało) i masturbację tubylcy uważają za namiastkę aktu seksualnego i dlatego za rzecz złą i godną tylko głupców. Praktyki takie dostarczają tematu do drwin, do pobłażliwego żartu lub złośliwego szyderstwa, do rubasznych dowcipów i zabawnych opowieści. Przekroczenia te piętnuje raczej pogarda publiczna niż określone sankcje legalne. Nie pociągają one za sobą żadnych kar, nie uważa się ich również za szkodliwe dla zdrowia.

Mówiąc o nich tubylec nie użyłby nigdy wyrazu tabu (bomala), ponieważ byłoby to obelgą, zawierałoby bowiem założenie, że zdrowa osoba chciałaby się im oddawać. (Mówiąc inaczej tabu oznacza zabronione czynności, do których z natury swej ludzie mają skłonności. Na przykład może nam się podobać kuzynka, bo jest zgrabna, ale tabu zabrania nawet myśleć o niej jako obiekcie seksualnym nie mówiąc już o jakiekolwiek relacji seksualnej z nią – mój dopisek.)

Malinowski
Dzieci na wyspie Triobrianda

rzecz oczywista

Pytać mężczyznę poważnie, czy oddawał się takim praktykom, znaczyłoby ranić głęboko jego próżność i poczucie godności. Próżność ucierpiałaby na tym szczególnie wskutek przypuszczenia, że musi być niezdolny do pełnego, naturalnego zaspokojenia swojego impulsu, jeżeli musi uciekać się do takiej namiastki. Pogarda Triobriandczyka dla wszelkiej perwersji jest podobna do jego pogardy dla człowieka, który zjada gorsze lub nieczyste przedmioty zamiast dobrego, czystego pokarmu (…) (W obecnych czasach, gdzie nic nas już nie dziwi, ciężko znaleźć odpowiedni przykład. To co przychodzi mi do głowy do kiszone śledzie norweskie. Kto z nas będących przy zdrowych zmysłach wolałby takiego śledzia od polskiego śledzika w occie? – mój dopisek)

Oto typowe uwagi dotyczące perwersji: „Nie ma w naszej wiosce mężczyzny ani kobiety oddających się im”. „Nikt nie lubi ekskrementu”. „Nikt nie przedkłada psa nad kobietę”. „Tylko tonagowa (idiota) mógłby to uczynić”. „Tylko tonagowa onanizuje się. To jest wielki wstyd; wiemy wtedy, że żadna kobieta nie chce mieć z nim stosunku. Wiemy, że mężczyzna, który to czyni, nie może posiąść kobiety”.

wiemy swoje

We wszystkich wypowiedziach tubylców podkreśla się niezadowalający charakter sposobu zastępczego lub zboczenia. Przypisuje się je ubóstwu oraz psychicznej i seksualnej nieudolności. Na poparcie tubylcy przytaczają różne przykłady, jak Orato’u klowna wioskowego z Omarakany, zdeformowanego jąkałę, kilku albinosów i kilka szczególnie brzydkich kobiet twierdząc, że tylko tacy ludzie, ale nigdy normalny mężczyzna lub kobieta, mogą uprawiać tę lub inną perwersję.

Wiemy oczywiście, że takie powszechne i bezwzględne reguły są wyrazem fikcji, ideału, który w rzeczywistości tylko niedoskonale jest wcielany. Wiele tych zboczeń praktykuje się, choć w bardzo ograniczonym zakresie, tak samo jak ułomni i brzydcy nie są całkowicie wyłączeni od normalnych stosunków seksualnych. (Znane są fakty, że nawet wybitnie brzydkie kobiety zachodziły w ciąże, mimo że każdy mężczyzna w wiosce twierdził, że on to by nigdy i za żadne skarby! – mój dopisek)

I to by było na tyle. Tym odcinkiem kończę moją wędrówkę śladami Bronisława Malinowskiego – człowieka, który wyznaczał nowe standardy w nauce, i który mieszkając w purytańskiej Anglii wykazał się wielką cywilną odwagą wydając swoje kontrowersyjne prace naukowe. Przypomnę, że był to początek XX wieku a homoseksualizm w Anglii karany był przez sądy jeszcze w latach sześćdziesiątych.

współczesna deprywacja

Dla mnie osobiście najbardziej zasmucające jest to, jak dalece pozwoliliśmy odebrać sobie prawo do zaspokajania swoich potrzeb seksualnych. Wilhelm Reich twierdził niezbicie, że odebranie nam prawa do zaspokajania tak ważnych potrzeb jest tylko wstępem do odebrania nam wszystkiego innego. Choć seks (hetero czy homo) nie jest dzisiaj zakazany prawem, to reguły, warunki, nakazy moralne i wszystkie inne przeszkody zostały tak wypiętrzone na drodze do zaspokojenia, że śmiało można to uznać za deprywację. Seks nie jest egalitarny, nie jest tak samo dostępny dla wszystkich. Inna jest dostępność seksu dla mężczyzn, inna dla kobiet. Inna dla sprawnych, inna dla kalek. Społeczna akceptacja ilości partnerów seksualnych jest inna dla kobiet a inna dla mężczyzn. Prawo reguluje od jakiego wieku nastolatkowie mogą legalnie uprawiać seks oraz kto i kiedy może brać ślub. Granice wieku także dla płci są tu odmienne … itd, itp. Dlaczego?

To co powiem na pewno wyda się Wam radykalne. Macie pełne prawo do odmiennego sądu.

Jeżeli odbierzesz człowiekowi (nie ważne czy jest mały czy duży) prawo do seksu lub intymności, to na zawsze łamiesz mu kręgosłup i czynisz podatnym na bycie niewolnikiem. Takiemu człowiekowi można wmówić wszystko i wytłumaczyć „racjonalnie” każdą niegodziwość. Naprawdę ciężko będzie go potem uformować na wolnego człowieka.