Mars i Wenus cz.8 – zaburzenia seksualne ludzi cywilizowanych

Od publikacji ostatniego odcinka w tej serii minęło już ładnych kilka tygodni. Tym, którzy cierpliwie czekali należy się kilka słów wyjaśnienia. Otóż to nie jest tak, że posiadłem nadprzyrodzoną mądrość tego świata i dzielę się nią z Wami w wolnych chwilach. Wygląda to zgoła inaczej. Już wcześniej pisałem, że    wspólnie    wyruszamy w podróż, której celem jest odszukanie rdzennych elementów kobiecości i męskości. Naprawdę nie mam żadnego planu tej podróży. Po prostu płynę przed siebie i rozglądam się wkoło a Wy jesteście ważnymi świadkami tej przygody.

Wilhelm Reich

No i tym sposobem dotarłem z Wami do pewnej bardzo kontrowersyjnej książki Wilhelma Reich’a pt.: „Die Funtion des Orgasmus: zur Psychopathologie und zur Soziologie des Geschlechtslebens” (Funkcja orgazmu). Książka została opublikowana w 1927 roku i wywołała wielkie poruszenie w społeczności psychiatrów i psychologów. Skoro wzbudzała tyle emocji wśród lekarzy, to można sobie wyobrazić z jaką siłą uderzyła w fundamenty ładu protestanckiego społeczeństwa. „Sztuka Kochania” Michaliny Wisłockiej to pestka w porównaniu z burzą, jaką rozpętał Reich – uczeń i kontunuator dokonań Freud’a.

Tu muszę powiedzieć kilka słów o autorze. Reich był austriackim psychiatrą, doktorem nauk medycznych, psychoanalitykiem, pisarzem, działaczem politycznym. Urodził się niedaleko Lwowa, na terenie ówczesnego zaboru austriackiego. Był postacią barwną i niezwykłą. Wykładał na uczelniach w wielu krajach Europy i niewątpliwie zaliczał się do aktywnych twórców nowoczesnej psychologii i psychiatrii. Swoje prace badawcze kontynuował potem w USA. Długo by opowiadać o jego dokonaniach, ale wspomnę tylko o jednym lecz arcyważnym epizodzie. Wciąż nie mogę uwierzyć, że wydarzył się naprawdę.

wilhelm_reich
Wilhelm Reich

upadek

Rzecz miała miejsce w 1954 roku w USA. Urząd ds. Żywności i Leków (FDA) zaczął wtedy gromadzić materiały przeciwko stosowaniu akumulatora orgonowego w lecznictwie (wynalazek Reicha). FDA i lekarze nie wierzyli, że to urządzenie w ogóle działa, uznając je za oszustwo bez przeprowadzenia jakichkolwiek badań. Z tego powodu FDA zakazało Reichowi wytwarzania i sprzedaży akumulatorów orgonowych oraz publikowania czasopism. Nakazało także wycofać z obiegu wszystkie książki Reicha w twardej oprawie, a publikacje w oprawie miękkiej i czasopisma kazano spalić. Co skwapliwie uczyniono (!)

Czytając to mam wrażenie, że przenoszę się w czasie do średniowiecza i praktyk hiszpańskiej inkwizycji! Jak to możliwe, że w cywilizowanym kraju, za jaki uważają się USA, po doświadczeniach bezpośrednio poprzedzających II Wojnę Światową (Palenie książek w Niemczech w 1933 – link) mogło dojść do barbarzyńskiego aktu niszczenia dorobku naukowego? W szczególności zaś dorobku człowieka tak bardzo zasłużonego dla rozwoju psychologii. Ludzie kochani! To był 1954 rok, gdzie w zacofanej Polsce właśnie rozpoczęto nadawanie programu telewizyjnego.

Wyrokiem Reich nie przejął się mocno i publikował dalej. Za naruszenie zakazu publikacji, dość szybko został skazany na dwa lata więzienia z klauzulą natychmiastowego wykonania kary. Sądowi wiadomym było, że niemłody już, bo prawie sześćdziesięcioletni Reich, chorował poważnie na serce. Zmarł w więzieniu w roku 1957 na krótko przed zwolnieniem warunkowym.

książka

„Funkcja orgazmu” nie jest łatwą lekturą. Pierwsza część książki jest retrospekcją opisującą historię powstawania analizy psychologicznej, jej bazy teoretycznej i metod diagnostycznych. Pojawia się tam wiele ciekawych wątków i nazwisk. W kolejnej części Reich opisuje ewolucję własnego poglądu o źródłach chorób psychicznych. Wskazuje na bezradność ówczesnych psychiatrów, na ich braki w wiedzy, w metodyce, w doświadczeniu, w prowadzeniu terapii. To była iście pionierska działalność. Pokazuje także z jakimi przesądami, uprzedzeniami podchodzono do nowatorskich idei wprowadzanych przez Sigmunda Freuda. Ale to, co najbardziej uderza w przekazie, to hipokryzja lekarzy i ich lęk o narażenie się na śmieszność. „Funkcja orgazmu”, poza treściami, które mogą zainteresować pasjonatów psychologii, jest ponadczasowym dziełem o ludzkiej małostkowości i konformizmie. Jest to także traktat o nędzy ludzkiego bytu pozbawionego miłości i udanego seksu.

Pisząc dalsze akapity tego odcinka doszedłem do wniosku, że nie uda mi się niestety uciec przed zaprezentowaniem niektórych terminów z psychologii. Dlatego wybaczcie mi, ale dla lepszego zrozumienia tematu zmuszony jestem przybliżyć Wam kilka.

Sigmund Freud

Jedną z jego przełomowych prac było opisanie seksualności dziecięcej. Nie wchodząc w szczegóły chodzi o to, że seksualność człowieka kształtowana jest od najwcześniejszych lat. Freud podzielił rozwój psychoseksualny dziecka na pięć faz i każdą z nich szczegółowo opisał. Pamiętać trzeba, że to tylko jedna z możliwych klasyfikacji i nie jest dla nas kluczowa. Przełomowa jest za to teza, która głosi, że dla części przypadków zahamowań u dorosłych, ten rodzaj wczesnej seksualności staje się dominujący i dlatego klasyfikowany jest jako zaburzenie.

Przed Freudem wypierano fakt, że rozwój seksualności człowieka dokonuje się jeszcze przed aktem małżeństwa. (To taki mój dopisek, ale będzie to mieć swoje doniosłe znaczenie w dalszej części). Innym odkryciem Freuda jest tzw. tłumienie seksualne. Chodzi o to, że popędy, czy też uczucia składają się na najgłębsze życie człowieka, a ich tłumienie przez rozum i wolę prowadzi do nerwic. Następcy Freuda odrzucili wiele jego twierdzeń, ale sporo z nich weszło trwale do psychoanalizy. Te które przetrwały są obecnie uważane przez psychologów za oczywiste a należy do nich …

tłumienie seksualne

Problematyka tłumienia była mocno rozwijana potem przez Reicha. Upraszczając ją można chyba powiedzieć, że tłumienie popędów prowadzi do nieprawidłowego działania genitaliów i wybicia się na pierwszy plan popędów właściwych dla seksualności dziecięcej. Seksualność dziecięca występująca u dorosłego w formie nerwic i natręctw, dalej negatywnie wpływa na działanie genitaliów a to znowu wzmacnia nerwice. Klasyczne sprzężenie zwrotne. Przejście dorosłego osobnika w kierunku popędów właściwych dla dzieci tłumaczy się tym, że są one dla osób dotkniętych problemem łatwiejsze do zaakceptowania, niż ostro zabraniane w społeczeństwie inne popędy. (Oczywiście jest to tylko jedno z możliwych wyjaśnień. Psychoanalityka nie jest uważana za naukę sensu stricto.)

Podstawową tezą, jaką w swojej książce udowadnia Reich, jest wpływ tłumienia seksualnego na zdrowie fizyczne i psychiczne ludzi. Jego argumentacja opiera się głównie na wieloletnich obserwacjach. Choć nie brakuje dzisiaj krytycznych ocen dokonań obu panów to trzeba uczciwie powiedzieć, że w swoich czasach wykazali się wielką determinacja i odwagą. Osobiście uważam Reicha za ideowca i osobę obdarzoną dużą dozą empatii. Oczywiście aby dobrze zrozumieć punkt widzenia Reicha, jego pozycję zawodową i realia epoki, należałoby przeczytać całą książkę. Nowe wydanie książki jest dostępne na aukcji w Internecie za „marne” 260 zł. Wybiorę więc jakiś reprezentatywny fragment, który przybliży Wam charakter pracy i postawę W. Reicha.

funkcja orgazmu (fragment książki)

„W grudniu 1920 roku Freud przysłał do mnie na leczenie młodego studenta. Cierpiał on na chorobliwy przymus rozmyślania i liczenia, kompulsywne fantazje analne, nawykową masturbację związaną z ostrymi objawami neurastenicznymi, takimi jak bóle pleców i głowy, roztargnienie, mdłości. Leczyłem go przez kilka miesięcy. Chorobliwe rozmyślanie przeszło natychmiast w przymus kojarzenia. Wyglądało to wszystko dość beznadziejnie. Nagle przebiła się fantazja kazirodcza i pacjent po raz pierwszy doświadczył orgazmu podczas masturbacji. Wszystkie jego symptomy natychmiast zniknęły, lecz w ciągu następnych ośmiu dni stopniowo powróciły. Onanizował się po raz drugi i objawy znowu zniknęły, powracając wkrótce, tak jak za pierwszym razem. Powtarzało się to przez kilka tygodni. W końcu udało nam się dotrzeć do jego poczucia winy związanego z masturbacją i skorygować pewne szkodliwe sposoby zachowania. Jego stan wyraźnie się poprawił.

Po dziewięciu miesiącach zakończyliśmy terapię. Pacjent czuł się o wiele lepiej i mógł pracować. Z moich notatek wynika, że przez sześć lat miałem informacje o jego stanie. Ożenił się później i wciąż cieszył się dobrym zdrowiem.”

c.d.n.

Temat był trudny. Nie zrażajcie się. Dla odmiany w następnym odcinku poruszymy temat hipokryzji wśród psychiatrów początku XX wieku.