myśl – energia Stwórcy

Już wiemy, że nie jesteśmy tylko zbiorem komórek, że człowiek to coś więcej niż kości, mięśnie, ścięgna, tkanki, woda, tłuszcz itd. Na otaczającą nas przyrodę ożywioną i nieożywioną mamy ciągły, choć subtelny wpływ. Nie można od tego uciec. Jesteśmy częścią większej całości i jesteśmy ściśle z nią powiązani. Nie można zerwać tych powiązań na czas pracy, snu czy urlopu. Nasza obecność jest stale odczuwana przez wszystkie pozostałe istoty i byty. Nasza myśl tworzymy emocje, a emocjami kształtujemy świat. I nie chodzi tu wyłącznie o kreację świata na drodze tworzenia relacji między ludźmi. To akurat jest oczywiste, że nasze emocje wcześniej czy później znajdą odbicie w emocjach innych ludzi czy zwierząt. Ale to jest domena psychologii i nie chcę tego tu rozwijać.

z czym rezonujesz?

Współczesnemu człowiekowi najtrudniej przyjąć do wiadomości, że emocje to coś na kształt energii, która ma określoną częstotliwość. Wysyłanie jej w świat powoduje, że ten świat z nami rezonuje a my z nim. Analogia do fal radiowych jest uzasadniona. Jeżeli w radiu wybierzemy częstotliwość jakiegoś programu to – mimo tego, że inne stacje wciąż prowadzą emisję – my ich nie słyszymy. Podobnie jest w naszym życiu. Różne emocje dostrajają nas do różnych światów.  Oczywiście to nie jest tak, że gdy jestem smutny to jestem w innej rzeczywistości a za godzinę, gdy jestem wesoły, tamten smutny świat znika mi całkiem z pola widzenia. Zazwyczaj zachowujemy się tak, jakbyśmy nieustannie kręcili gałką od strojenia radia. Jesteśmy w tych wszystkich światach (programach) prawie jednocześnie. Sposób w jaki jawi nam się nasze życie jest – w pewnym sensie – wynikiem statystycznym. Z tego właśnie powodu, zapytani o to, jakie jest nasze życie, nie potrafimy dać jednoznacznej odpowiedzi.

przestań kręcić gałką

Ale co by się stało, gdyby upilnować nasze myśli? Do czego zaprowadzi nas trwanie w pogodnym nastroju? Okaże się, że przebywamy w świecie, który był do tej pory nam nieznany. Otworzą się całkiem nowe możliwości. Znikną niektórzy ludzie a w ich miejsce pojawią się nowi. Zaczniemy widzieć to, co do tej pory było przed nami zakryte i zniknie to, co do tej pory widzieliśmy codziennie. Czas zacznie płynąć inaczej. Znikną stare cele a pojawią się nowe. Mimo, że do starego świata nikt drzwi nie zatrzasnął, to przestaniemy w nim bywać. I zapewniam, że stanie się to z taką płynnością, która Was mocno zaskoczy.

No tak, ale jak tu w tym denerwującym, gęstym ruchu ulicznym, w stresującej pracy, w domu (z partnerem tak samo poirytowanym jak ja), z tym natłokiem obowiązków utrzymać pogodny nastrój?

sposób na spokój

Jeszcze nie tak dawno powiedziałbym, że to jest niemożliwe, że nie da się wyjść z tego zaklętego kręgu pośpiechu i stresu. Okazuje się jednak, że jest na to bardzo prosty sposób. Jego prostota polega na tym, że gdy rozpoczniemy zmianę, to każdy kolejny krok będzie naturalną konsekwencją poprzedniego. Nic nie trzeba planować, nie trzeba kontrolować, nie prowadzimy też żadnych analiz i porównań. Pierwszy krok jest jak przechylenie pierwszej kostki domina – cała reszta dzieje się sama. Co to więc za metoda?

Wystarczy kontrolować własne myśli. Tylko tyle … i aż tyle. Zadanie o tyle trudne, że wydaje się być paradoksem. Przecież jak teraz myślę, to nie mogę tych myśli kontrolować, bo przecież zajęty jestem tymże myśleniem. Masło maślane? Pozornie tak. Ta kontrola myśli odbywa się poprzez kontrolę emocji. Każda myśl powoduje powstanie jakichś emocji: czasem pozytywnych a czasem negatywnych. Najważniejsza w tej metodzie jest uważna obserwacja własnych reakcji, własnych emocji. Jeżeli zaczniemy zauważać emocje, jakim ulegamy, to w łatwy sposób namierzymy myśli, które do tych emocji prowadzą. Oczywiście nie spowoduje to, że przestaną nami targać takie czy inne emocje, ale z czasem ze zdziwieniem odkryjecie, że zdecydowana większość z nich nie pochodzi ze środowiska tylko z Waszego wnętrza. (!) Ćwiczenie czyni mistrza i po pewnym czasie zaobserwujecie, że stany zdenerwowania skracają się do minimum a Wy będziecie zręcznie omijać okoliczności, które podnoszą Wam ciśnienie.

każda myśl jest modlitwą

Na koniec przygotowałem trochę ezoterycznych bajek. Właściwie jako zasadę możecie przyjąć, że nie należy mi wierzyć na słowo. Wszystko co tu opisuję, jest sumą moich osobistych doświadczeń i wcale nie musi okazać się prawdą w Waszym życiu. Każdy ma swój osobisty świat, swoje doświadczenia i swoje prawdy.

Na pewno spotkaliście się z czymś, co nosi nazwę „teoria przyciągania”. Jeśli nie, to pogrzebcie w Internecie. Nie chcę tu tego rozwijać, choć łączy się to z tym o czym chce opowiedzieć. A chcę Wam przypomnieć, że ten świat jest tak skonstruowany, że dostarczy Wam wszystko o co poprosicie. Problem w tym, że nie potraficie prosić ani nie potraficie się modlić. Już słyszę to święte oburzenie …  Tak jak napisałem – nie musicie mi wierzyć. 🙂

Pułapka z niesieniem próśb do Boga polega na tym, że my ten świat współtworzymy. Mamy wszystkie atrybuty boskie ku temu potrzebne. („Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam”) Możemy więc wykreować ten świat taki, jaki chcemy żeby był. Niezależnie od tego czy wierzycie, że osiągacie swoje cele za pośrednictwem modlitwy, medytacji czy za pomocą własnych boskich atrybutów, cel osiągany jest dzięki klarownej komunikacji. Oczywistym jest, że nasze prośby czy cele musimy jasno wyrażać, bo w przeciwnym razie dostaniemy nie to, co pragnęliśmy. Rzecz w tym, że my w naszych głowach przez cały dzień mamy straszny chaos. I na nikim nie robi wrażenia te 5 minut wieczornej modlitwy, gdzie próbujecie ad hoc poukładać własne pragnienia. Świat na zewnątrz i tak wie, że w głowie macie chaos … a powinien być kosmos (po grecku porządek). Od czego więc zacząć? Od kontrolowania myśli, bo każda myśl jest jak modlitwa, prośba … lub każda myśl jest jak akt stworzenia. W obu przypadkach niezbędny jest porządek, konsekwencja i jasny przekaz.