placebo i nocebo

O placebo napisano już tak wiele, że można by sobie podarować opisywanie tego zjawiska. Nocebo to jego przeciwieństwo i może dlatego właśnie warto napisać o placebo kilka słów, bo będzie to również opis nocebo – choć poczyniony nie wprost.

placebo

placebo

to zjawisko „magicznej” poprawy zdrowia na skutek działania sugestii. Chodzi o te sytuacje, w których pacjentowi (osobie chorej) podaje się substancje, które w normalnych warunkach nie wykazują żadnych działań terapeutycznych. Mimo to, oddziałują one na niego tak, jakby takie właściwości terapeutyczne miały. Dzieje się tak tylko dlatego, że pacjentowi przekazujemy fałszywe informacje, na temat skuteczności tych substancji. Zatem mamy do czynienia z sytuacją, gdzie efekt poprawy zdrowia wywołany jest przez … okłamany mózg.

Zjawisko to znane jest od bardzo dawna i przysparza sporo problemów firmom, które badają skuteczność leków. W praktyce bowiem, nigdy nie wiadomo w jakim stopniu do poprawy zdrowia przyczynia się podany lek a w jakim stopniu poprawa jest zasługą nas samych – a dokładnie naszego mózgu, który uruchamia procesy naprawy zdrowia. Z tego powodu, przy badaniu skuteczności działania nowych leków, potrzebne są przynajmniej dwie grupy ochotników. Jedna grupa dostaje prawdziwy lek a druga dostaje tak samo wyglądającą jego imitację. Dopiero porównanie wyników w obu grupach może dać nam przybliżoną odpowiedź czy lek jest skuteczny i w jakim stopniu. Jeżeli na przykład pastylka przeciwbólowa jest skuteczna u 77% badanych a pastylka z cukru – udająca lek przeciwbólowy – w 67%, to skuteczność badanej pastylki wynosi tylko 10%.

procedury medyczne placebo

Żeby było ciekawiej, na świecie przeprowadzano już eksperymenty nie tylko z lekami czy zastrzykami. W roku 1994 r. Chirurg J. Bruce Moseley przeprowadził chyba pierwszą na świecie operację chirurgiczną placebo. (Poniższy tekst powstał w oparciu o https://www.nytimes.com/2000/01/09/magazine/the-placebo-prescription.html)

Latem 1994 r. Chirurg J. Bruce Moseley miał 10 pacjentów czekających na operację mającą na celu złagodzenie bólu stawów kolanowych. Pacjenci byli mężczyznami w średnim wieku. Byli to wojskowi, którzy nie zamierzali jeszcze iść na wcześniejszą emeryturę. Postanowili więc podjąć ryzyko i zgłosić się na ochotnika do badania w Houston Veterans Affairs Medical Center. Wszyscy oni przeszli zabieg chirurgiczny kolan a następnego ranka wysłani zostali do domu, wyposażeni w kule i środek przeciwbólowy. Podczas, gdy dwóch mężczyzn poddało się standardowej operacji artroskopii (zeskrobanie i płukanie stawu kolanowego), trzech innych miało samo płukanie, a dla kolejnych pięciu operacja była udawana – placebo. Moseley dźgnął tylko kolana 5 pacjentów trzykrotnie skalpelem (placebo), aby wyglądali i czuli się tak samo, jak inni pacjenci, którym wykonano normalne zabiegi.

Placebo zadziałało. Pół roku po zabiegu pacjenci wciąż nie wiedzieli, czy operacje były sfałszowane, czy nie. Wszyscy wskazywali na znacznie mniejszy ból i wszyscy byli zadowoleni z wyniku operacji. Całe przedsięwzięcie było tylko badaniem pilotażowym zbyt małym, aby można było sformułować ostateczne wnioski na temat skuteczności operacji artroskopowej w chorobie zwyrodnieniowej stawów.

placebo – wątpliwości

Obserwacje lekarzy wskazują, że im bardziej pacjent odczuwa interwencję lekarską, tym większy jest efekt placebo. Duże pigułki „działają” lepiej niż małe pigułki, zastrzyki „działają” lepiej niż pigułki, a operacja „działa” najlepiej.

Oczywiście do rozstrzygnięcia pozostają wciąż wątpliwości natury etycznej. Trzeba dać sobie odpowiedź czy warto kaleczyć pacjenta, żeby uzyskać efekt poprawy na zdrowiu. Niektórzy lekarze twierdzą, że fala entuzjazmu w świecie dla chirurgii placebo, napędzana jest przez kalkulacje kosztów leczenia szpitalnego. Ubezpieczyciele, zanim zapłacą za kosztowną procedurę medyczną chcą twardych dowodów na to, że ona działa. A jednak, z całym szacunkiem dla tych argumentów, na pewno nie jest to jedyne wytłumaczenie wzrostu popularności chirurgii placebo. Za tą swoistą modą stoi także duża i rosnąca wciąż ilość dowodów na siłę efektu placebo.

statystyki

Statystyki badań nad lekami i procedurami medycznymi wskazują, że efekt placebo jest ogromny – waha się od 35 do 75 procent. Coraz częściej się słyszy, że skoro placebo ma siłę tak wielką, to – nawet jeśli nie do końca rozumiemy jak to działa – powinno się je świadomie stosować w praktyce klinicznej. Przecież przez całe wieki medycyna zachodnia składała się niemal wyłącznie z efektu placebo. Pacjent, który poczuł się lepiej po wykrwawieniu zadanym przez cyrulika – czuł się lepiej, pomimo pozornej wartości tego zabiegu. Tacy pacjenci wierzyli w lekarstwo i autorytet uczonych mężów, którzy je podawali. Wiara w skuteczność medykamentów dawała im nadzieję i realną pomoc.

W pewnym sensie śmierć tej „szarlatanerii” zadały takie środki zaradcze jak: chinina na malarię, szczepionka na ospę czy morfina. Należy sobie jednak zadać pytanie czy warto rezygnować z tak skutecznego środka, jakim jest placebo? Metoda ta polega przecież wyłącznie na pobudzeniu inteligentnego organizmu do walki z chorobą. O naszych ciałach wiemy już dość dużo, ale chyba wciąż jeszcze za mało, by odrzucać pomoc samego ciała w zwalczaniu dręczących je chorób.

placebo – wróg farmacji

Wyprodukowanie skutecznego leku nie jest prostym zadaniem. Poza właściwościami pożądanymi, zawsze pojawiają się cechy, które potem umieszcza się na ulotce leku jako możliwe skutki uboczne. Ale to nie jest jedyne zmartwienie farmacji. Wielkim wrogiem jest właśnie placebo. Do standardów branżowych w badaniu skuteczności leku należy porównanie wyników grupy przyjmującej lek z grupą otrzymującą zamiast leku placebo. Zdarza się, że wyniki takiego porównania stawiają lek w niekorzystny świetle. W takich sytuacjach dochodzi czasem do nadużyć. Jedną z technik poprawy skuteczności leku na papierze, jest wstępna selekcja osób biorących udział w badaniu. Jak wiadomo, chętnych do służenia za króliki doświadczalne nie jest zbyt wielu. Takie osoby to stosunkowo nieduża grupa. Zdarza się, że są to desperaci, którym żadne leki już nie pomagają a nowy prototypowy lek jawi się jako światełko w tunelu. Mniejsza o powody, dla których ludzie godzą się na takie eksperymenty. Ważne, że dane o tej wąskiej grupie przechowywane są w bazach danych i podlegają analizie statystycznej. Nie stanowi więc żadnego kłopotu wyselekcjonowanie tych osób, u których zjawisko placebo zachodzi rzadziej. Jeśli do badań zaprosi się właśnie takie osoby, to oczywistym jest, że skuteczność leku będzie wyższa. Brudne tajemnice przemysłu farmaceutycznego … Jeszcze do tego tematu wrócimy.

1 thought on “placebo i nocebo

Możliwość komentowania jest wyłączona.